To był nasz pierwszy start w Poznaniu. Słyszeliśmy wiele dobrych opinii o biegach w stolicy wielkopolski – o świetnej organizacji, cudownej atmosferze i tysiącach pozytywnie nastawionych biegaczy. Dlaczego mielibyśmy nie spróbować? Tym bardziej, że szykował się duży bieg (jak się później okazało największy w historii Polski), w którym można wziąć udział nie częściej niż raz na 100 lat. Poza tym na mecie miały czekać medale pokryte prawdziwym, 24-karatowym złotem i tradycyjne rogale świętomarcińskie ? Na samą myśl o medalu oczy zaświeciły się nam jak pięć złotych ?
Do Poznania przyjechaliśmy dzień wcześniej. Oczywiście rowery w bagażniku? Mała rundka po mieście i kierunek Międzynarodowe Targi Poznańskie, gdzie czekały na nas przygotowane pakiety startowe.
11 listopada – poranek dość rześki. Temperatura była tak niska, że momentami zaczęliśmy żałować braku kurtek i rękawiczek. Słonko nieśmiało przedzierało się przez chmury. Na linii startu prawie 25 tys. osób a my wśród nich. Wszyscy ustawiliśmy się w strefach startowych, tworząc gigantyczną biało-czerwoną flagę biegaczy. Na początku wspólna rozgrzewka i odsłuchanie hymnu narodowego – doświadczenie i uczucie niesamowite! Nasze nogi jeszcze bardziej rwały się do startu. Punktualnie o 11:11 ruszyliśmy!
Sama trasa bajka! Atmosfera niesamowita a kibice nie zawiedli i tym razem. Biegliśmy tempem bliżej niezdefiniowanym. Założyliśmy sobie jednak, że musimy poprawić życiówkę na 10 kilometrów. Na końcówce wrzucamy piąty bieg i meta! Finalnie udało się zrealizować plan. Czas 54:47.
Nasz debiut Poznańskiego Biegu Niepodległości był naprawdę niezwykły a start w nim okazał się strzałem w dziesiątkę. Na sportowo uczciliśmy 100-tną rocznicę odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Św. Marcinowi dziękujemy za przepyszne rogale na mecie. Za rok wracamy.
Skomentuj