Czy wiecie gdzie można zaobserwować najwyższe pływy w Europie? No oczywiście, że we Francji A dokładniej w rejonie francuskiego portu na wybrzeżu kanału La Manche – SAINT MALO (w momencie najwyższych przypływów, falochrony ledwo powstrzymują fale przed uderzeniem w budynki mieszkalne – te położone najbliżej wody mają grube, czterowarstwowe okna, które są w stanie wytrzymać rozpryski wody).
Przypływy są szczególnie wysokie w czasie równonocy, w marcu i wrześniu oraz podczas pełni księżyca. W 2015 roku miał miejsce największy pływ od 18 lat. Poziom wód podniósł się wtedy o 14 metrów. Nam niestety w zeszły weekend nie było dane być świadkami tych spektakularnych widoków ale naukowcy twierdzą, że kolejny wyjątkowy przypływ nastąpi w 2033 roku więc nie tracimy nadziei 

Podczas odpływu w Saint Malo ocean jest ledwo widoczny z promenady. Czytaliśmy, że odległość od krawędzi nabrzeża do oceanu wynosi około 2 kilometry. Robi wrażenie, prawda? Plaża jest tak szeroka, że w pewnym momencie nie jesteś w stanie objąć jej wzrokiem. I to możemy potwierdzić! Polka była wniebowzięta ilością piasku, muszelek i kamyczków

No dobrze ale nie samymi przypływami człowiek żyje
Z czego jeszcze słynie Saint Malo? Ze swojej starówki (ta została odbudowana zupełnie po zniszczeniach wojennych). Warto przespacerować się wąskimi, brukowanymi uliczkami, jedząc Far Breton, czyli tradycyjne ciasto z regionu Bretanii. Jako słodyczożerczyni mówię zdecydowane TAAAAK!
Można też kupić kilka ciastek i pojechać zwiedzać Mont Saint Michel (w Normandii takich deserów nie podają
)



Skomentuj